poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Poznań Motor Show 2012 - 13.04.2012

13 kwietnia 2012 miałem przyjemność odwiedzić największe targi motoryzacyjne w Polsce, czy Motor Show 2012, odbywające się na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. Nauczony doświadczeniem roku poprzedniego, kiedy poszedłem fotografować w sobotę i przez dobre 5 minut nie mogłem zrobić zdjęcia Mercedesa SLS bez jakiejkolwiek osoby w kadrze, wybrałem się w piątek. Różnie ten piątek był nazywany: VIP Day, Press Day, w zależności gdzie się czytało – generalnie dzień dla prasy i ludzi z branży. Ja jednak wchodząc pierwsze co zobaczyłem to ojciec z trójką dzieci. Aż chciało się podejść i zapytać, z jakiej są redakcji…




Na szczęście później było już tylko lepiej. Pierwszym obowiązkowym punktem była wspaniała prezentacja Grupy Volkswagen z piękną oprawą dźwiękową i wizualną, gdzie zostały przedstawione najnowsze modele marek Porsche, Audi, Volkswagen i Skoda. Następnie spacerkiem przez pawilon nr 4, gdzie swoje stoiska miały m.in. Tor Poznań Track Day i w końcu – „piątka”. Otwieram drzwi, rozglądam się i nie wiem, czy jestem na targach, czy u siebie w garażu J. Najpierw premiera nowego Mercedesa C63 AMG Black Edition. To model wyprodukowany z okazji 45. rocznicy powstania AMG, który ma za zadanie strącić z piedestału BMW M3. Mi bardzo się podobał, szczególnie, kiedy za kierownicą usiadła pewna urocza pani J

















Po premierze obowiązkowa runda po hali i rekonesans co, gdzie i jak jest ustawione. Szczególnie do gustu przypadło mi stoisko ABT, gdzie podziwiałem ABT Audi R8 GTS, jeden z 25 wyprodukowanych egzemplarzy tego auta na świecie. Drugie miejsce w moim prywatnym plebiscycie zajęło Ferrari – stoisko było bardzo proste, ale gustownie wykonane, można było wyczuć prestiż i ekskluzywność marki. Ostatni stopień pudła dla stoiska z Mustangami, swoistą lekcją historii, jak marka może zmieniać się na przestrzeni lat, a jednak ciągle powodować szybsze bicie serca u widzów i słuchaczy. Jest też jedno stoisko, które totalnie mnie zawiodło. To boks Top Gear. Według mnie totalnie się w tym roku nie popisali, samochody były średnio ciekawe (no, może poza Astonem Martinem Rapie), a samo stoisko też nie rzucało na kolana. Panowie, do roboty, żeby w przyszłym roku mnie zaskoczyć!















Mimo, iż nie gustuję w jednośladach poszedłem też odwiedzić pawilon nr 6, gdzie prezentowane były motocykle. Ładne, ale większość bez szału J Dwie niespodzianki czekały na mnie jednak przy końcu tegoż pawilonu. Pierwsza, negatywna, to zawartość stoiska by Harley Davidson. Gdyby nie logo wytłoczone na baku, to bym powiedział, że są to jakieś komarki złożone w garażu pana Kazia. Co jak co, ale uważam, że ta marka ma się czym pochwalić, a stoisko z Motor Show uważam za kpinę. Druga, już pozytywna, to wspaniałe aerografy na motocyklach i kaskach ustawionych pośrodku pawilonu. Była to wystawa studio, które zajmuje się wykonywaniem tego typu malowania. Byłem w lekkim szoku, jak zobaczyłem błotnik z portretem Leonardo da Vinci…






I tak oto nasz czas na spotkanie z supermotoryzacją dobiegł końca. Jak zawsze w takiej sytuacji czasu było za mało, żeby nasycić wzrok tymi niesamowitymi samochodami i motocyklami. Mam nadzieję, że w przyszłym roku wystawa będzie na jeszcze wyższym poziomie i przysporzy mi tak wielu pozytywnych wspomnień, jak tegoroczna. 






































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz